Vissa kvällar är huvudet inte mer än en hatthållare.
Jag är slut efter en lång och händelserik vecka förra veckan och märker att även denna vecka inte blir annorlunda.
Så idag bjuder jag bara på några känslosamma bilder från förra veckan.
Bywają wieczory, kiedy głowa zdaje się nadawać najlepiej jako stojak do kapelusza.
Jeszcze nie oprzytomniałam po poprzednim, długim i intensywnym tygodniu i wiem, że ten nie będzie łatwiejszy.
Dziś mam tylko resztki siły na podzielenie się kilkoma ważnymi zdjęciami sprzed kilku dni.
Love and peace within!
Mango
27 januari 2015 15:59
Patrze i widze: bajeczny krajobraz do dzielenia sie swoimi odczuciami z najblizszymi. Miejsce czasami wzmacnia znaczenie prawd przekazanych, daje szanse , ze pozostana one na dlugo w pamieci. Dzielo kobiety Matki, ktorej kreatywnosc jest godna podziwu, to jest wlasnie to nowatorskie rozwiazanie na poranek urodzinowy! Ett stort grattis i efterskott! :)
"Opierzony" albo w futerku balwanek. Aby to dostrzec trzeba wprawnego oka obserwatora, ale jakie sily natury tak uformowaly te powierzchnie. Nasze nogi i stopy, czy chca odpoczac, czy juz czekaja gotowe dalej nas niesc w nieznane ?
Serce - jakby znikad znak, bedzie tak dlugo jak dlugo filizanka nie jest pusta ... Czasami tez wolalabym nie wiedziec co nastepny tydzien mi przyniesie, ale ciekawosc zycia czyni, ze nie moge sie oprzec aby podgladnac przez palce... a moze jednak cos dobrego sie wydarzy :)
Dziekuje , ze podzielilas sie zdjeciami. To musial byc piekny tydzien :)
Kasia
28 januari 2015 12:48
A ja dziękuję, że każde z tych zdjęć "zauważyłaś" :)
To prawda! Tydzień był niezwykły! Każde ze zdjęć ma za sobą historię, albo anegdotkę, wspomnienia i budowanie, umacnianie więzi...
A to tylko odłamki całości, którą nadal układam w sercu i głowie.
Czasem czuję, że lepiej by było, gdyby dało się wcisnąć pauzę zanim przyjdzie nowe, żeby móc się dłużej cieszyć TĄ chwilą, tym, co właśnie ląduje na naszych kolanach...
Jednak fala dobrego płynie cały czas, jeśli się chce ją zauważyć!
Ciepłe pozdr. :)
Monika
28 januari 2015 10:11
To najfajniejszy urodzinowy tort, jaki ostatnio widziałam...
Kasia
28 januari 2015 12:38
Tort był, prawdziwy, własnej roboty, z maracują i świeżymi malinami, świeczki były dmuchane u dziadków, kiedy ja byłam w pracy. Poprosiłam M o zdjęcia ze zdmuchiwania i kawałek do spróbowania po powrocie do domu.
Wybraź sobie moją rozpacz, gdy ani jednego ani drugiego nie zobaczyłam?
Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić powtórkę, na pamiątkę
Monika
28 januari 2015 13:07
Ja chętnie przeżyję te przegapione urodzinki :-)
Kasia
1 februari 2015 16:08
Wczoraj mieliśmy dziesięciu gości w wieku 5-6lat.
Jak wrócę do sił, to zaprosimy trochę starszą grupę :)