Inlägg publicerade under kategorin Wdziecznosc

Av Kasia - 17 februari 2016 09:49

Cia?o ze mn? rozmawia od tygodnia migren?.
D?ugo udaj?, ?e nie s?ysz?. ?ykam groszki z apteki...

Od dzi? zmieniam taktyk?.

Siedz? i s?ucham.
Ruszam si? p o w o l i .

/Dobrego dnia <3

Av Kasia - 30 januari 2016 22:12

Siedemnaście lat temu.

Warszawa.

Jesień, a może przedwiośnie. Nie pamiętam.


Bardzo wczesne poranki.

Chłód.

Światło latarni.

Ja.

I tramwaje na Żolibożu. Betonowym, pieprzonym Żolibożu.

Plastikowe, zimne siedzenia.

Biurowy mundurek.

I Radio Classic.

...Concierto de Aranjuez. Zaczarowana klasyczna hiszpańska gitara.


Nieznośny i magiczny czas.

Marzenie...


Spełniło się dzisiaj. Właśnie dzisiaj!

W Berwaldhallen w Sztokholmie.

Argentyński wirtuoz gitary klasycznej Rolando Saad i orkiestra symfoniczna.

Gęsia skórka i łzy.

Magia!

 

Zresztą posłuchajcie sami:


Dobrej nocy i spełnienia marzeń!   

Av Kasia - 20 januari 2016 23:28

Co roku od siedmiu lat noc z 20 na 21 stycznia to noc odliczania godzin, noc wspomnień i silnych wrażeń.

Siedem lat temu, dokładnie między 23 a 3 nad ranem walczyłam o ten ostatni, dziesiąty centymetr...


Ale to nie na tym "drobiazgu" skupiamy się tej nocy. Skupiamy się na tym, co było potem:

Dziecko. Mały - Wielki Człowiek.

   

Mój najlepszy Wychowawca.


Nauczyciel pokory, konsekwencji, stawiania granic, dobroci, wybaczania, ironii i synonimów. 

    

Av Kasia - 12 januari 2016 11:52

W miniony weekend usłyszałam wiele mądrych słów. Wiele pracowałam. Razem z innymi, często obcymi ludźmi.

Niebywałe, jakie tematy mogą się wywiązać przy obieraniu ziemniaków i mieszaniu przypraw.


To, co wyjątkowo mocno przylepiło mi się do pamięci, to słowa zasłyszane podczas jednej z medytacji:


***

Dla czystego umysłu cały świat jest czysty...


Cóż... Trudno się z tym niezgodzić. Wg tej zasady nie posądzamy innych o rzeczy, których sami byśmy nie zrobili...

I odwrotnie!


Dlatego warto przyjrzeć się temu, co myślimy o innych.

To, czy dajemy sobie pomóc podobno też mówi wiele o tym, jak czyste są nasze intencje, gdy pomoc ofiarujemy innym.


Z tymi oto myślami zostawiam Cię, Drogi Czytelniku, ofiarując kilka zdjęć, które udało mi się zrobić w tych krótkich chwilach w ubiegły weekend, kiedy miałam czyste ręcę :)

Na drzwiach do mojego pokoju...

 

Zupa porowa...

   

Seler naciowy do tarty z jarmużu...

 

Do następnego razu!


Love and peace within!   

Av Kasia - 6 januari 2016 22:28

Wyjeżdżam jutro (czwartek).

Mimo, że czuję się lekko (bardzo!) osłabiona fizycznie i lekko "nadszarpnięta" emocjonalnie po ostatnich wydarzeniach, to strasznie się cieszę.


Wczoraj dotarło do mnie jakoś tak mimochodem: po raz kolejny mam szansę robić NA RAZ dwie rzeczy, które tyle mi dają!


Medytować i gotować!

Karmić 22 osoby przez cztery dni wegetariańskimi daniami przyprawionymi szczodrością, dobrą wolą i cóż, miłością... i 4 razy dziennie siedać do medytacji...

Jestem strasznie za to wdzięczna. Cieszę się jak norka (jakby to powiedziała pewna Ania!).


Wdzięczna też jestem tym, którzy się odezwali w zeszłym tygodniu ze słowami otuchy w trudnej dla mnie chwili.   

Przeżyłam.

Żyję!

Na pewno jeszcze o tej lekcji napiszę...


Wracam po weekendzie!

Ciekawa jednak jestem czy i jak Państwu wypaliły postanowienia noworoczne?

(O tym też będzie niebawem!)


Love and peace within! *


Av Kasia - 29 december 2015 15:41

Rok się kończy!

Ja pierdzielę.

Czy jeśli do 31 grudnia, godź. 00.00 nie rozpakuję walizki z wyjazdu świątecznego, to znaczy,  że przez cały kolejny rok będę niechlujna, powolna, niezorganizowana?

Że cały rok będę chodziła z poczuciem winy, że mogłam coś zrobić lepiej? Bardziej się postarać? Więcej z siebie dać?


Jeśli czegoś nie dokończę do tej sądnej daty i godziny, to będę okrzyknięta (najpewniej przez mojego wewnętrznego krytyka!) nieudacznikiem?


Trudno powiedzieć. Raczej nie! A jak Ty sądzisz?

Nie o mnie, ale o sobie.

***

Plany to ja miałam wielkie na te ostatnie dni roku. Aż tu nagle ból w mięśniach i w nosie kręci. Kicham... na wszystko!

Jedyny raktunek, to dzień w piżamie. Odpoczynek.

I jestem wdzięczna, że ciało tak chciało. Że mi o sobie przypomniało :)

 

Przez te świąteczne podróże i dni wolne nie wiem nawet, jaki dziś jest dzień tygodnia.

Rysuję z Synem i przypominam sobie, że kiedyś strasznie, panicznie bałam się bycia nieproduktywną. Bałam się dni, w których NIC się nie działo. Bałam się zastoju. Ciszy, w której słychać własne myśli: za mało robisz, za mało sie starasz, co ty jestes warta....?

 

A dziś? Cóż, wiem - z bolesną jasnościa, że życie ma dla nas własny scenariusz. Mimo to, a może własnie dlatego pozwalam sobie na dni kiedy bieg jest włączony na luz.


Ktoś mi powie: no wiesz, ale nie każdy może sobie na to pozwolić.

Owszem. Są dni kiedy i ja nie mogę sobie na to pozwolić. Ale zwykle problem polega na tym, że my SAMI nie umiemy sobie dać przyzwolenia na bycie nie w formie.


Bo będzie dramat. Plan nie zostanie wykonany. Bo świat się od tego zatrzyma i zawali.


Czyżby?

Jakiś czas temu zafundowałam sobie permanentne przypomnienie o tym, że to moje ego, moja potrzeba bycia niezastąpioną i ważną funduje mi najwięcej dramatów.

Ważna to może ja i jestem, dla mojej rodziny, najbliższych, ale zwykle nie z tych powodów, o jakich do tej pory myślałam....

 

No drama. Kochani, to tylko koniec roku. I początek.


Bez względu na to, jakie mamy plany i postanowienia na nowy rok, 1-go stycznia obudzimy się takimi samymi ludźmi, jakimi byliśmy 31 grudnia. 


Więc może lepiej być miłym dla siebie już dzisiaj? :-*

Dom

Av Kasia - 27 december 2015 17:38

Dom.


To tam, gdzie stale wracamy...?

Czy tam, gdzie stale jesteśmy...?


Każdy skądś się wywodzi. Gdzieś przynależy. Jest częścia jakiejś większej układanki. Od której nierzadko próbuje się uwolnić przez całe życie. Od której ucieka. Bez skutku.


Bo nierzadko to, co nas najbardziej dręczy, podąża za nami jak cień. W nowe miejsca. W nowe związki. Na kolejne stanowiska pracy.

***

Od prawie piętnastu lat mam dwa domy.

Przez pierwsze lata oddalenia od domu rodzinnego w Polsce dużo płakałam. W święta, w urodziny najbliższych, swoje. I w zwykłe dni.

Płakałam wracając z krótkich wizyt w Polsce. Kurczyłam się w sobie w drodze powrotnej, uczyłam się za każdym razem od nowa nie być tam, żeby móc być tutaj. 


Potem było sporo irytacji. Oddalenie geograficzne miało oddalić mnie intelektualnie i poglądowo od "starej" ojczyzny. Zmieniłam się. Straciłam cierpliwość do dawnych, skostniałych konstelacji. Wyrosłam z nich. Jak mi się zdawało. Bardzo się męczyłam nie przynależąc już tam, i nie do końca będąc w domu tutaj.


Dziś, po długiej, wyboistej drodze, i wielu refleksjach nad samą sobą myślę, że mój DOM jest we mnie.

Że to ja DOM przynoszę ze sobą na każde spotkanie z drugim człowiekiem. Bez względu na miejsce. Bez względu na fizyczne oddalenie od tej strefy bezpieczeństwa, którą gdzieś tam sobie przez lata umościłam.

Dzieki temu wszędzie mogę być U SIEBIE.

 

Czuję się wielką szczęściarą i uśmiecham się pod nosem za każdym razem, gdy wieszam moją koszulę nocną na drzwiach łazienki w domu rodzinnym. Tuż obok szlafroków mamy i taty.

Czuję się taką samą szczęściarą, kiedy mogę z takim samym uśmiechem zapiąć pasy w samolocie unoszącym mnie nad wielkim morzem.


Wydaje mi się, że to się nazywa.... wolność. Free-DOM.

 

     


Życzę Ci, Najdroższy Czytelniku, poczucia przynależności do siebie, gdziekolwiek jesteś. I o czym kolwiek ukradkiem marzysz na zbliżający się wielkimi krokami nowy rok.

/K

  



Av Kasia - 14 december 2015 11:51

- Cześć, gdzie robicie w tym roku święta? - brzmi znajomo?


Nie RÓB Świąt. Przeżywaj je!


Jestem monotematyczna, jak ten proboszcz, który powtarzał co niedziele to samo kazanie.

Zapytany dlaczego odpowiedział: skoro nikt i tak nie zmienia swojego zachowania, to po ca ja mam zmieniać kazanie :)

Ja bym tę myśl rozwinęła: raczej jest tak, że to, co co się ułyszy kilka razy głębiej zapada w pamięć.

Albo wreszcie pada na podatny grunt i dociera do nas.


Wiele razy tego doświadczałam podczas walki z wypaleniem. I nadal potrzebuję przypominania, pomocy w ustawianiu priorytetów etc. zwłaszcza w czasie przedświątecznym.


Dlatego będę Cię męczyć i marudzić aż do Gwiazdki! Przypominać! (Równiez sobie!) - Nie ma za co! ;)

 

Przyznaje się, wczoraj zemdlałam prawie do łóźka wieczorem. Po 5-6 godzinach na nogach w kuchni. Miałam wiele radości gotując dla Przyjaciół i razem z nimi przygotowując świąteczne wypieki. Rozmawiając, śmiejąc się. Wspólnie.

Czy żałuję? Absolutnie nie! Ale to dlatego, że pozwoliłam sobie po wszystkich atrakcjach położyć się wcześnie aby zdążyć naładować akumulatory na nowy tydzień.


A do tego moja niezastąpiona M obdarowała mnie cudnym prezentem, który teraz siedzi obok mnie i przypomina....

 

... O tym, w jakim stylu chcę przeżyć te Święta. 


Dziękuje M   


Życzę Wszystkim przyjaciół, którzy wiedzą, co jest dla nas najlepsze, jeśli my sami nie zawsze o tym pamiętamy. Którzy staną i zmyją naczynia jak będzie trzeba. Spontanicznie pożyczą czapkę Mikołaja. I tysiące innych...

Ludzi, przy których nie trzeba zgrywać bohatera i z którymi się przeżywa rzeczy, a nie tylko je ROBI.


Do usłyszenia!

/K


Presentation


Embracing the NOW, Zebra-style.

Links

Ask Kasia

16 besvarade frĺgor

Latest Posts

Categories

Archive

Guest Book

Calendar

Ti On To Fr
       
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
<<< Juli 2016
>>>

Tidigare år

Search

Statistics


Skapa flashcards