Senaste inläggen

Av Kasia - 5 juli 2015 07:34

Drodzy Przyjaciele,

Lipiec.

Sześć liter i miejmy nadzieję dużo słońca.

Niektórzy mają wolne.

 

Mówi się, że dla utrzymania równowagi w życiu wakacje powinno się spędzać w odmienny sposób niż czas pracy.

Jeśli masz stresującą, ekscytującą pracę połóż się na leśnej polanie i leż człowieku, słuchaj ciszy.

Jeśli całymi dniami przewracasz nudne papiery, zdobywaj na urlopie wysokie szczyty, płyń rwącą rzeką, wariuj.


Daj odpocząć tym muskułom, które na codzień wytężasz. Proste.

 

Zastanawiam się, jak powinny wyglądać wakacje osoby wypalonej.


Podobno nic nie robię. Od prawie trzech lat.

Dlaczego więc jestem na skraju wytrzymałości? Dlaczego jedyne, o czym marzę to cichy, chłodny kąt i sterta książek? Jakby to ująć... Marzę o tym, żeby mój wszechświat przed chwilę zaczynał się i kończył na mnie samej.

 

Publiczny rachunek sumienia. Gratuluję sobie samej tego pomysłu.

Ale piszę dalej, może uda mi się ustrzec kogoś przed popełnieniem tego samego błędu.

Jeśli zaczynasz odzyskiwac siły fizyczne (one zawsze wracają pierwsze, przed tymi poznawczymi - dzięki Aga!) nie mów na miłość boską o tym nikomu! Siedź cicho i magazynuj je aż głowa dołączy. W innym wypadku ryzykujesz powrót do punktu wyjścia...


Wiosna była intensywna. Martwię się, że zbyt intensywna.

W głowie kłębi się tysiące myśli, pomysłow, nadziei i marzeń. Planów.

Poczucie obowiązku obgryza mnie do kości.

Zapominam o pamiętaniu o sobie.


Biorę więc wolne.

Ostatnia rada ode mnie:

Jedzcie latem prosto i smacznie, co ziemia urodziła i słońce nagrzało smakuje najlepiej.


A Ty, który/która pijesz bajecznie kolorowe napoje wyskokowe w słońcu, obiecaj jednocześnie pić chociaż TYLE SAMO czystej wody. Będziesz mieć fajniejsze wspomnienia.


Sun, love and peace within!   


Znikam.


Będę, kiedy wrócę...

Av Kasia - 2 juli 2015 08:56

Czasem, gdy wszystkiego jest za dużo, gdy aż mi się ulawa - jak mówią jedni, lub się ma wszystkiego po kokardę - jak mówią inni, warto na chwile skoncentować się na czymś innym. Odetchnąć. Zmienić melodię, chociaż na chwilę.

Dziś jest taki dzień dla mnie. Bardzo potrzebuję odpocząć od wszystkich zadań i obowiązków. Oczyścić głowę. Zajmę się więc przez chwilę opowieścią o moich trzech ulubionych szwedzkich powiedzeniach:



Att göra en pudel - ZROBIĆ PUDLA - czyli przeprosić, przyznać się do błędu, pokajać się

Kilka lat temu powstała fajna komedia o tym samym tytule z piękną Evą Röse.


Att fastna/sitta med skägget i blevlådan - UTKWIĆ/SIEDZIEĆ Z BRODĄ W SKRZYNCE NA LISTY - być przyłapanym na gorącym uczynku, nakrytym na robieniu czegoś wstydliwego, może trochę szalonego

W Szwecji od wielu lat w blokach mieszkalnych funkcjonują "wrzuty" na listy bezpośrednio w drzwiach wejściowych do mieszkań. Listy, poczta i reklamy lądują wtedy na wycieraczce pod drzwiami. Wyobrażam sobie, jak jakiś brodacz przy próbie podglądania przez taki wrzut zaplątuje się w nim i jest fajnie! :)


Att skita i det blå skåpet - NAROBIĆ DO NIEBIESKIEGO KREDENSU - wygłupić się, przesadzić, posunąć się za daleko.

Marynarze z drugiej strony dawniej radzili sobie tak z bezużytecznymi przedmiotami: wrzucali je do niebieskiego kredensu = morza.


A na zakończenie jeszcze bonus:

Głuchy telefon po szwedzku nazywa się ryska posten, czyli "RUSKA" POCZTA. Wysyłasz, a tu nie wiadomo, co dojdzie ;) Na terenie Sztokholmu funkcjonuje firma kurierska o tej nazwie. Jej kurierzy jeżdżą czerwonymi autami z gwiazką.


Niech Wam się szczęści i niech Was    ogrzewa!   

Av Kasia - 30 juni 2015 10:01

Nie wiem, jak Wy ale mój weekend był bajeczny. Cudowna pogoda, dobre Towarzystwo, okazja do bycia turystą we własnym mieście. Rzadko używam transportu wodnego w Sztokholmie, zawsze tylko pod ziemią i pod ziemią więc cieszyłam się jak dziecko ze lśniącej wody, chłodnej bryzy w ciepły dzień, delikatnego kołysania i wspaniałych widoków. Nie wspominając ciekawej rozmowy :)


Po weekendzie pogoda znów nas nie rozpieszcza, w Sztokholmie est chłodno i pochmurnie, dlatego nietypowo dla ZebraZone chcę Wam pokazać (wcześniej już obiecane!) piękne miejsce, pod dachem, gdzie można sie rozgrzać gorącą kawą z imbryka...

   

 

i wspaniałymi goframi z bitą śmietaną i dżemem z hjortron, czyli tzw. pomarańczowymi malinami nordyckimi (lub z kwaśną śmietaną, kawiorem i szczypiorkiem)

lub chrupiącymi ciasteczkami

 

Mówię o Våffelkafé w wartowni przy kinie Råsunda w dzielnicy Solna. Bardzo nastrojowa, filmowa kafejka z rekwizytami filmowymi z lat 20-40.


    

Właśnie się doczytałam, że kawiarnia w lipcu jest nieczynna ale przyrzekam, że warto poczekać do sierpnia :)

Godziny otwarcia:

Piątek-niedziela między 11.00 a 18.00

Adres: Greta Garbos väg 3


Wspaniałe miejsce, żeby zabać ze soba troszkę większe dzieci :)

 

Mówiłam już wielokrotnie, że moje zdjęcia są bardzo amatorskie i pozostawiają być może dużo do życzenia dla wprawnego oka. Do mistrzostwa natomiast opanowałam umiejętność rozpoznawania miejsc, w których czuję sie dobrze, które dają mi energię, dzięki którym moje życie jest milsze i piękniejsze.

I tym chciałam się z Wami podzielić :)


Dobrego dnia!


p.s Masz jakieś swoje ulubione miejsce, jakąś małoznaną perełkę, która zawsze poprawia Ci humor? Podziel się :)


Av Kasia - 26 juni 2015 13:47

Det var två saker denna vecka som fick mig att gråta av glädje:

En liten film som jag varit med att skapa blivit färdig.

Över 100 polska tjejer som bor utanför Polens gränser har jobbat under våren med att illustrera en dikt om den lyckliga utvandringen med bilder från sina nya hem. (Filmen är textard på engelska!) och du kan se den här. Om du inte orkar se hela hoppa till den tredje minuten där jag visar min bild, annars ser du den här nedan:

Ordet wspomina betyder hon minns.


Dwie rzeczy wzruszyły mnie w tym tygodniu do łez:

Film, który stworzyłyśmy w Klubie Polki na Obczyźnie. Ponad 100 dziewczyn, i jeden chłopak zaangażowało się w ten projekt i robiło sobie przez całą wiosnę zdjęcia z fragmentami wiersza opisującego nasz "tułaczy los". Film jest gotowy i można go zobaczyć tutaj.

Mój wkład do tego filmu to:

 

(Czy ktoś zauważył różową NIEZAPOMINAJKĘ w mojej dłoni? nad literką a?)


Det andra var.... ja, BIBLAN! Ja, ja, skratta åt en lipsill!

Så gick det till: Häromdagen fick jag tipps av en av mina läsare om en författare vid namnet Patricia Tudor-Sandahl. Jag logade in mig på biblan och 10 minuter senare hade jag en e-bok färdig att läsa (fick alla instruktioner om appar och inloggning som krävdes och jag fattade det!)

Två dagar senare fanns det även en hård bok av samma författare på min närmaste bibliotek som jag kunde hämta.


Druga rzecz, to instytucja BIBLIOTEKI. Tak, śmiejcie się teraz z mazgaja!

Jedna z moich Wiernych Czytelniczek opowiedziała mi o autorce, która ją inspiruje, Patricia Tudor-Sandahl. Pomyślałam sobie, że i ja chętnie dam się zainspirować. Zalogowałam się na stronę Sztokholmskiej Biblioteki Miejskiej i dziesięć minut późnie miałam na swoim telefonie e-booka tej oto autorki (włącznie z zainstalowaniem odpowiedniego apa i zarejestrowaniem się gdzie trzeba).

Dwa dni później w mojej pobliskiej bibliotece czekał na mnie "twardy" egzemplarz innej książki ten samej autorki, sprowadzony z innej biblioteki. Żeby mi ułatwić życie.

 

Är inte detta lyxigt??? Jag känner mig så bortskämd av all denna omtanke. Det är så enkelt för oss alla att bara sträcka fram en hand och där finns det all världens kunskap och fantasi, konst och tankar som vi kan ta del av. Och det finns någon som har tänkt ut och fixat detta. (Ja, ja, jak vet, det är därför man betalar skatt, bla bla...), men man kan ändå ta emot allt detta med tacksamhet, eller hur?

 

W moich oczach to jest wielki luksus i przywilej. Aż zapłakać się chce na myśl o tym, że ktoś dba, wspiera i finansuje cały ten system (wiem, wiem, to nasze podatki, bla bla...), żebyśmy mogli czerpać z mądrości, wyobraźni i twórczości innych ludzi. Jestem do łez wdzięczna, że żyję w tak luksusowych warunkach.


W temacie wdzięczności w tym tygodniu miałabym jeszcze wiele do powiedzenia, ale nie chcę Was zanudzać.


Miłego piątkowego popołudnia życzę!   


Nu när jag sitter och tänker på det så har jag hur mycket som helst att vara tacksam för denna vecka. Men jag vill inte tråka ut er.


Ha en fin fredagskväll Allihopa!   


Love and peace within!   

Av Kasia - 23 juni 2015 22:10

Nie znam się wogóle na fotografii.

Za to dokładnie wiem co jest dla mnie piękne.

Wiem, na co jeszcze raz chciałabym spojrzeć, do czego wrócić wspomnieniami.


M męczy mnie od dawna pytaniami o to, czy nie chciałabym w prezencie dostać porządnego aparatu.

Odpowiadam niezmiennie, że nie potrzebuję kolejnej rzeczy, która przyprawiać mnie będzie o poczucie niewystarczalności i stres. I że nie dam rady tego dźwigać przecież.


I dalej z wielką radością strzelam fotki starym już ajfonem, używam apów retuszujących niedociągnięcia, zamieniających słabe oświetlenie w romantyczny półmrok, nasycających barwami, etc...


Wracając dziś z muzeum fotografii wstąpił we mnie jakiś twórczy duch i kazał ćwikać najróżniejsze, kuriozalne ujęcia małego skrawka pochmurnego Sztokholmu. Od słupa z ogłoszeniami aż po gościa wcinającego smażonego śledzia w ulicznym barze.

Bardziej niż kiedykolwiek dotąd (tak się chyba bawet nie mówi!) kipiała we mnie radość, że mieszkam WŁAŚNIE TUTAJ.


Tym kawałkiem mojego Sztokholmu dzielę się oto z Wami...

           

Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś jeszcze nie miał planów wakacyjnych :)


Love and peace within!   

Av Kasia - 20 juni 2015 12:46

Zlany wodą Midsommar nabrał dla nas zupełnie nowego znaczenia.

Od rana padał deszcz a podczas tradycyjnego, zakrapianego sznapsem lunchu ze śledzikiem... zalało nas.


Domek gościnny budowany własnymi rękoma każdą wolną chwilą, również dzięki wielkiej pomocy mojego Taty, gotowy do przyjęcia pierwszych gości, zalała woda z zepsutej rury.


Jedni goście pomagali zmniejszyć straty (dzięki <3), inni wyglądali nas na tradycyjnych tańcach wokół umajonego słupa.

 

(na zdjęciu miniatura z naszego kuchennego stołu)


Wreszcie, połykając łzy (raczej tylko ja) i my wzięliśmy się za ręce z najbliższymi i wirowaliśmy w tańcu,

 

(wianki i kapelusz, własność MH :)

wbijaliśmy na wyścigi gwoździe, rzucaliśmy strzałkami i kupowaliśmy losy na loterii fantowej.


Dzień piękny jak całe życie.

Trochę kłopotów, wiele radości, piękne spotkania ponad granicami, dyskusje w trzech językach na raz, pyszne jedzenie i trunki

 

wspomnienia...

 

A dziś czas na odpoczynek, na gapienie się na ziele, które nas zarasta, i na kanapki z romantycznym szczypiorkiem...

 

Dobrego weekendu Wszystkim!


Love and peace within!   

Av Kasia - 18 juni 2015 09:23

Zaspałam.


1000 zajęć i obowiązków przed największym świętem Szwedów - Midsommar (trochę jak nasza Noc Świetojańska) a ja uparcie i bezwiednie wyłączałam alarm budzika.

Śniło mi się, że biorę udział w konkursie na najsmaczniejsze hamburgery, który bardzo chciałam wygrać...

Podświadomość to czysta poezja :)


Kiedy się w końcu obudziłam nie było ani hamburgerów, ani wygranej, ani nawet brudnych naczyń w zlewie.


Wszystko sobie wymyśliłam.

Tak samo, jak większość emocji i dramatów jakie są naszą codzienną "rozrywką".

W dużej części są przez nas wyobrażone, zmyślone, wyolbrzymione...


Każdy taki dramat, każde uczucie, jakie nam towarzyszy, jakie w nas tkwi czasem latami, zaczyna się od jednej jedynej myśli. Jednego "pomysłu", niekoniecznie prawdziwego czy dobrego dla nas, któremu dajemy się ponieść i zwieść.


Ja to mam zawsze pecha....

Nic mi się nie udaje...

Od obcych można się spodziewać najgorszego...

Brzydko mi w żółtym...

Nigdy się nie nauczę xxxxxx ...


To tylko myśli, jakieś twierdzenia postawione przez nas samych, w które zaczynamy wierzyć i które są źródłem uczuć, stanów ducha, czasem lęków, nieszczęścia.


Co by było, gdybyśmy każdy taki POMYSŁ powitali słowami:


TO TYLKO MYŚL.

NIE JESTEM NIĄ.

NIE MUSZĘ SIĘ Z NIĄ IDENTYFIKOWAĆ.

ANI NAWET W NIĄ WIERZYĆ...

 

...WOLNOŚĆ! :)


Love and peace within!   

Av Kasia - 14 juni 2015 11:54

Jak mija Wam niedziela?

Czy to, z czym zmagamy się każdego dnia, z czym walczymy marząc o zbliżającym się weekendzie, czy to daje nam więcej i więcej szczęścia? Czy jest kluczem do jego źródeł?

  

Dziś mamy miękkie puchowe poduchy, materace zapamiętujące kształty i cięża naszego ciała...

 

wygodne, szerokie fotele z podnóżkami...

 

wielkie, miękkie sofy...

 

Kina domowe i najlepszy dźwięk...

 

Mamy wszystko...


...Oprócz czasu i spokoju ducha, żeby się tymi dobrami delektować...


Może gdybyśmy żyli prościej, wolniej?

Jak dawniej. Nie gonili za tym, co i tak nie daje nam więcej szczęścia a istnieje po to, żeby nas zaślepić, zagłuszyć, i wzbogacić kogoś innego...


Może bylibyśmy szczęśliwsi?

A dokładniej może łatwiej byłoby nam DOTRZEĆ do ŹRÓDŁA szczęścia, które i tak cały czas bije w nas. Niezależnie od tego, czym się otaczamy, ile robimy, załatwimy, odhaczymy na liście zadań...


Taka myśl na koniec weekendu. Zrodzona z podróży do źródeł w Fińskiej Ostrobotni, skąd pochodzą przodkowie mojego Męża, pradziadowie mojego Syna, który nosi ku ich pamięci imię Aarne.


Taka myśl zrodzona między rzędami skromnych nagrobków, w czasie poszukiwania tego jednego jedynego najważniejszego kamienia ze znajomym nazwiskiem.


Taka myśl zrodzona w drodze. W spotkaniu między pokoleniami, w spotkaniu starego i nowego.

 

Czy poprzez wszystkie nasze codzienne starania rzeczywiście stajemy się szczęśliwsi?


Szczęśliwszej niedzieli Wszystkim   

Presentation


Embracing the NOW, Zebra-style.

Links

Ask Kasia

16 besvarade frĺgor

Latest Posts

Categories

Archive

Guest Book

Calendar

Ti On To Fr
       
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
<<< Juli 2016
>>>

Tidigare år

Search

Statistics


Ovido - Quiz & Flashcards